wtorek, 28 stycznia 2025

29. Aperol


Aperol



       Czy zastanawialiście się kiedyś, skąd wzięła się fenomenalna popularność long drinka Aperol Spritz? Od ponad dekady przy barach, przy restauracyjnych stolikach, w kawiarnianych ogródkach, przy domowych stołach i grillach, absolutnie wszędzie jest... pomarańczowo! Pomarańczowy kolor, pomarańczowy zapach i smak. Nie tylko kobiety oszalały na punkcie mieszanki Aperola, Prosecco i wody mineralnej. Dlaczego? Bo słoneczny ma blask? Bo obfity niczym autobus? Bo bezpieczny, gdyż na ogół niskoprocentowy? 

    I dlaczego akurat teraz, skoro Aperol jest znany od ponad stulecia? Tak, tak. Gorzko-słodkie wódki ziołowe są popularne od dawna. Pomarańczowe nalewy (pamiętać warto, że są to gorzkawe, ciemnoczerwone pomarańcze) również. Aperitify pija się też dłużej niż coca colę. A słabość do sączenia chłodnych drinków przez słomkę jest starsza od uwielbienia dla piłki nożnej, elektrycznych tramwajów, praw obywatelskich dla kobiet i pedałowania na rowerze. Czy to przypadkiem nie efekt cwanego marketingu, świadomie tworzącego modę, snobizm, iluzję, a przy okazji podbijającego sprzedaż milionów butelek i miliardów drinków? Coś jest na rzeczy...

    Popatrzmy na historię. We Włoszech (a to obok Francji ojczyzna bitterów) już kilkaset lat temu w każdym miasteczku, w każdym ziemiańskim dworze twierdzono, że u nich wyrabia się najlepszy nalew spirytusowy (destylat na ogół winogronowy) na ziołach, korzeniach, owocach. Pozornie były to mikstury medyczne, ale niosły też spożywającym sporo przyziemnej radości. Czasem były to likiery okrutnie słodkie (limoncello jest minimalnie inne w każdej włoskiej wsi!), a czasami apteczne ziołowe czary goryczy. Z biegiem lat nauczono się łączyć gorzkie ze słodkim, to znaczy tłumić gorycz ziół (medycznych) cukrem. Potem popracowano nad kolorem. Pożyteczne nalewki lecznicze zaczęły być całkiem smaczne. A gdy jeszcze wyglądały sympatycznie, zaczęły być modnym napitkiem towarzyskim. W Polsce podobnie rozwinęła się kultura domowych nalewek.


    Podobnie się zaczęła kariera (światowa!) Campari. Jednak ten gorzkawy likier pomarańczowy miał moc 20-26 procent i nawet rozwodniony sokiem owocowym (przede wszystkim cytrusowym – pomarańcz, grejpfrut, cytryna) miał moc solidnego wina. Campari – opowiem o nim osobno – stało  elit i snobów już 150 lat temu. Jednak od kilku pokoleń jest sprzedawana w ponad 190 krajach świata w porównywalnych ilościach. Campari (gorzko-słodki likier pomarańczowy) produkowane jest praktycznie od zawsze przez firmę Davide Campari Milano. I właśnie firma owa w roku 2008 wykupiła ostatecznie prawa do produkcji Aperola...

    A czymże jest Aperol? Regionalną (jakże to włoskie!) wersją bitteru pomarańczowego znanego na świecie jako Campari. Otóż Aperol jest po prostu nie wódką gorzką, ale... napojem alkoholowym o nikczemnie niskiej mocy 11 procent. Oficjalnie „wynaleźli” Aperol bracia Luigi i Silvio Barbieri w 1919 roku. Pierdu, pierdu... Aperole były bardzo popularnymi „napojami” wśród żołnierzy włoskich, którzy starali się jakoś zapić stres fatalnej nie tylko dla Włochów wojny światowej. Czynili to mieszaninami, które udawały mikstury apteczne. Za picie wina lub grappy żołnierz trafiał do aresztu, a picie leczniczych rzekomo syropów było przez dowódców widocznie tolerowane. Zapewne i wcześniej hipokryci jakoś przed lustrem tłumaczyli się z alkoholowych słabości... Pomyślcie Szanowni Nieabstynenci! Czy u nas nie było i nie jest podobnie? Aperol stał się po prostu po tamtej wojnie popularnym młodzieżowym napitkiem w okolicach Wenecji, Padwy, Werony, Bolonii. Prawie sto lat później firma Davide Campari Milano postanowiła skorzystać z okazji i zaczęła lansować „alkoholowy napój”, który jest smakowym i kolorystycznym duplikatem Campari. Delikatniejszym smakowo, słabszym procentowo, bardziej przejrzystym, smakowo orzeźwiającym... To nie był cud! To był świadomy – na szczęście smaczny i mało szkodliwy – zabieg!

    Klasyczny Aperol Spritz to proporcje 3:2:1. Trzy działki Prosecco (czyli prostego wina musującego), dwie Aperola, jedna wody gazowanej. Całość nalana na porównywalną ilość lodu. Uzupełniona plastrem pomarańczy... I już! Orzeźwiające wrażenia, a ilość alkoholu zredukowana po stopieniu się lodu do mocy cienkiego piwa. Smacznie i niegroźnie! Pomysł idealnie dopasowany do gustów ludzi młodych, który przy okazji uwiódł starszaków...

    Przyznam, że choć należę do wyznawców wiary w trunki zdecydowanie mocniejsze, patrzę na  Aperol Spritz, a nawet na odrobinę czystego Aperola nalanego na kostkę lodu z wyrozumiałością i sympatią... I jestem przekonany, że gdyby jaka światowa firma zainwestowała miliony w promocję 11- procentowej Żubrówki i mieszanie jej z sokiem jabłkowym, byłaby też skazana na światowy sukces, a nie tylko regionalne radosne podrygi.

    WRAŻENIA: barwa wybitnie orange; klarowność krystaliczna; ślad na kieliszku gęsty; aromat bardzo mocny, trwały; smak jakby apteczny, bardzo trwały; moc 11%.

    SERWOWANIE: trunek – jak to klasyczny bitter – nieposiadający walorów indywidualnych, jednak pokazujący swój prawdziwy potencjał w kombinacjach barmańskich, mieszany w szejkerze, podawany z dużą ilością lodu (w kostkach, lub na lodowej „kaszy”); producent zachęca by taki mieszany aperitif podawać do drobnych śródziemnomorskich zakąsek (oliwki, twarde sery, marynaty, mięsna lub rybna konfekcja), jednak moim zdaniem Aperol zmieszany z winem musującym i dodatkowo osłabiony wodą i lodem to przede wszystkim dobry koktajl ułatwiający miłe przekomarzanie się w ciepłe popołudnia i wieczory. Nie męczy, a cieszy barwą, aromatem, smakiem. Trunek lekki, łatwy i przyjemny.


PRZEMYSŁAW

OBERŻYŚWIAT

OSUCHOWSKI

© GOZDAWA PROJEKT, Przemysław Osuchowski, Kraków 2025


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz