JAMESON-whisky/whiskey
Sukces tej whiskey (pisownia odmienna niż w
Szkocji) w Polsce, Europie, świecie jest ewidentny. To obecnie
najpopularniejszy łyskacz irlandzki. Jest smaczny. Ma umiarkowaną cenę. Oraz
długą i piękną historię. Świadomość spożywania trunku powstałego w 1780 roku
podnosi nam i samoocenę i degustacyjne wnioski. Jameson jest ikoną dla każdego,
kto szuka w kieliszku prawdy o sobie i świecie.
Irlandczycy są tak bardzo katoliccy
prawdopodobnie właśnie z powodu słabości do whiskey! Bo jest to najstarsza
whisky świata. Upowszechnili ją na wyspie katoliccy mnisi już we wczesnym
średniowieczu, w szóstym wieku po Chrystusie! Przez wieki była to gorzałka
pędzona z jęczmienia i żyta. Ponieważ leżakowała w beczułkach dębowych,
nabierała złocistej barwy i swoistego „drewnianego” posmaku. W Polsce taką
wódeczność nazywamy Starką. Irlandczycy woleli inną nazwę – woda życia, czyli
aqua vitea, to po celtycku uisce bethadh. I stąd w Irlandii whiskey, a w
Szkocji whisky. Kolejnym wyróżnikiem delikatnej irlandzkiej whiskey jest jej
trzykrotne destylowanie. Jest to po prostu trunek czysty, bez fuzla, z
przyjemnym słodkawym wykończeniem.
W dawnych czasach na wyspie gorzelni były
setki. Oraz setki smaków. Z czasem ostało się raptem kilka (ale za to
potężnych) firm. Sto lat temu ledwie trzydzieści, a dzisiaj… cztery! Wszystkie
mieszczą się w Dublinie, w Belfaście i w Cork. Miały swoje wspaniałe czasy w
wieku XIX. W stuleciu XX było już marnie. Wpierw amerykańska prohibicja odcięła
rynek USA, później walka o niezależność od korony brytyjskiej odcięła ich od
tradycyjnego rynku brytyjskiego wraz z brytyjskimi koloniami. Irlandzki trunek
został wyparty przez whisky szkocką. Żeby odzyskać międzynarodowy rynek, przed
półwieczem ostatnie cztery firmy założyły koncern Irish Distillers Group, który
pracowicie (reklama!) przywrócił nam świadomość istnienia irlandzkiej whiskey.
Obecnie koncern jest własnością giganta Pernod-Ricard Group i radzi sobie co
najmniej przyzwoicie.
Jako się rzekło sam Jameson narodził się w
1780 roku (co jest mocno eksponowane na
etykiecie). Ojcem założycielem był John Jameson. Był człowiekiem
wykształconym oraz – co ciekawe – Szkotem, a jego żona pochodziła nawet ze
sławnej rodziny gorzelników specjalizujących się w szkockiej whisky. John
jednak wyemigrował na drugą stronę Morza Irlandzkiego. Pewnie mu u teściów było
za ciasno. Założył destylarnię w Dublinie i zaczął robić trunek na irlandzką
modłę…
Czym się różni łyskacz irlandzki od
szkockiego? Fundamentalne pytanie! Otóż słód jęczmienny w Irlandii suszy się w
piecach bez kontaktu z węglem drzewnym, ani tym bardziej z torfem jak w Szkocji
i z dymem jako takim. Dlatego whiskey irlandzka nie ma dymnego, torfowego
posmaku. Jest delikatniejsza.
Jameson jest właśnie takim klasykiem.
Trzykrotnie destylowanym w tradycyjnych olbrzymich alembikach wielkości
średniego garażu. Następnie bazowy spirytus rozcieńcza się wodą do mocy 70
procent i dojrzewa on w beczkach z białego europejskiego lub amerykańskiego
dębu przez minimum 3 lata, a w ostatnich latach nawet dwukrotnie dłużej.
Dawniej posługiwano się do starzenia trunku beczkami produkowanymi specjalnie
dla irlandzkich gorzelni. Obecnie Jameson podążył za światowym trendem używania
beczek z dłuższą alkoholową historią. Używa się więc beczek, w których
wcześniej dojrzewały wina (najczęściej hiszpańskie sherry). Wnętrze takiej
beczki pokryte jest kamieniem winnym, co ma kolosalny wpływ na aromat i smak
whiskey. Eksperymentuje się też sporo z beczkami po amerykańskim bourbonie.
Przed butelkowaniem ponownie osłabia się moc whiskey do klasycznych 40 procent.
Jameson nie ma specyfikacji wieku, butelki sygnowane liczbą 10 lub 18 zawierają
mieszanki nieco młodsze.
Rodzinna firma Johna Jamesona przechodziła z
pokolenia na pokolenie i do dzisiaj w strukturach wspólnotowego koncernu
spadkobiercy prapradziada mają swoją godną reprezentację. W dawnej destylarni
Jamesona w Dublinie mieści się muzeum irlandzkiej whiskey. Jest to
prawdopodobnie najpopularniejsze dublińskie muzeum, a konkurować z nim może
tylko piwne Muzeum Guinnessa. Produkcję Jamesona przeniesiono do małej mieściny
Midleton koło Cork.
Irlandczycy pijają Jamesona w postaci
oryginalnej, bez dodatków. Jeżeli w irlandzkim pubie zamówicie whiskey z wodą,
wodę dostaniecie w osobnej szklaneczce. I słusznie. Jamesona się też nie
powinno za bardzo chłodzić, bo to nie piwo! Ale z gustami klientów się nie
dyskutuje, więc barmani lubią się w Polsce i nie tylko Jamesonem bawić się w
long drinkach. Młodsi klienci lubią z kolei do Jamesona dolewać różności
owocowe, herbaciane i colopodobne. Nie ganię tego, ale też nie zachęcam.
Kobietom whiskey irlandzka też smakuje, choć często o tym nie wiedzą. Whiskey
jest bowiem kręgosłupem popularnych likierów (właściwie kremów) mlecznych z
Baileysem na czele.
Przyzwoity domowy bar bez Jamesona to jak…
łazienka bez ręcznika.
WRAŻENIA: barwa
herbaciana, jasnego bursztynu; klarowność idealna; ślad na kieliszku gładki;
aromat mocny, etylowy, z nutą karmelu, toffi; smak wytrawny, ze słodkim
finiszem; moc 40%.
SERWOWANIE: po
prostu w kieliszku, lub szklaneczce; można serwować na lodzie, lub z wodą;
dobrze łączy się z kawą, a także z likierami kawowymi, kakaowymi oraz z
alkoholowymi kremami mlecznymi; Jameson to przede wszystkim trunek o znaczeniu
towarzyskim, a nie kulinarnym.
PRZEMYSŁAW
OBERŻYŚWIAT
OSUCHOWSKI
© GOZDAWA PROJEKT, Przemysław
Osuchowski, Kraków 2025
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz