SUKTINIS, NALEWKA MIODOWA
W Polsce królują nalewki sporządzane na bazie spirytusu lub wódki
oraz cukru i wybranych owoców lub przypraw. Ile domów, tyle
przepisów. Najlepsze – a w konsekwencji najdroższe – są jednak
nalewki miodowe. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że miód jako
taki pod każdym organoleptycznym względem jest ciekawszy niż
cukrowy syrop. Kolor, gęstość, zawartość cukru, aromat i smak
zawsze przemówią na korzyść pszczelego nektaru. Nie wierzycie?
Spróbujcie litewskiego Suktinisu!
Ale zanim go przedstawię w kieliszku, przewrotnie zachęcę do
użycia jego zawartości… na patelni. Zapewne nieraz, choćby w, za
przeproszeniem, telewizji, widzieliście Państwo spektakularną
sztuczkę – podpalanie zawartości patelni. Kucharz wlewa na
podsmażone produkty kieliszek czegoś mocnego i aromatycznego,
alkohol rozgrzewa się gwałtownie, wtedy mistrz, za przeproszeniem,
patelni lekkim przechyleniem naczynia w stronę płomienia podpala
spirytusowe opary. Płomień bywa gwałtowny, więc radzę w kuchni
pirotechniką popisywać się ostrożnie. Płonie krótko. Zapach
alkoholu w zasadzie znika, ale pozostają niemal wszystkie zawarte w
trunku związki, za przeproszeniem, eteryczne. No chyba że użyjecie
spirytusu, wtedy nie zostanie żaden zapach.
Po co się to robi? Wbrew pozorom nie dla efektu wizualnego. Choć i
takie idiotyzmy się zdarzają. W niektórych pretensjonalnych
restauracjach obok przyzwoitych naleśników naśladujących
gundelowskie lub lodów, straszy się gości nasączoną spirytusem i
podpaloną kostką cukru. Gdy płomień zgaśnie, na brzegu talerza
pozostaje zastygnięta karmelowa lawa. Talerze potem w kuchni
prawdopodobnie się tłucze, bo umyć tego przecież się nie da. A
wszystko dla głupawego płomyczka, który starsi Czytelnicy
pamiętają z gorszych wcieleń hoteli orbisowskich. Jednak krótkie
podpalanie w szlachetnym alkoholu (nawet armaniaku!) ma wzmocnić
aromaty i ewentualnie nadać spoczywającej na patelni ofierze
odrobinę zbrązowienia. W połączeniu z cukrem lub miodem można
też w ten sposób ofiarę pokryć aromatycznym karmelem. Ofiarą
może być niemal wszystko. Kucharsko-strażacki trik dobrze służy
i skrzydełkom kurczęcia, i wątróbkom, i medalionom cielęcym, i
porcjowanemu królikowi, a nawet podsmażanym (krótko!) owocom:
gruszkom, jabłkom, śliwkom, morelom, brzoskwiniom, ananasowi.
Oczywiście dobrze gdy użyty alkohol pasuje do ofiary. Do śliw
oczywiście śliwowica itd., ale co dodać do królika, skoro
wódeczki z królików jeszcze się nie robi? Może być aromatyczna
grappa, może brandy, może inny destylat. Jest jednak pewien trunek
pasujący do wszystkich mięs: nalewka na miodzie. Robi się ją od
stuleci, stosując indywidualne proporcje spirytusu, miodu i
przypraw. Osobiście lubię gdy w naleweczce jest papryczka chilli,
pieprz, ziele angielskie. Przełamują te składniki wrodzoną i
dominującą słodycz miodu. Przygotowanie takiego trunku nie trwa w
nieskończoność, po trzech miesiącach ucieszymy podniebienia, a po
pół roku uszczęśliwimy. Proporcje musicie dobrać podług
własnego gustu.
Aliści jest dostępna w sklepach miodowa nalewka nad nalewkami! W
bliskiej sercom wielu Polaków Litwie tworzą cudny „lietuviško
midaus balzamas” (przetłumaczcie sobie sercem sami) o imieniu
Suktinis. Każda kropla tej nalewki poświadcza, że tradycja czyni
silnym! Składniki miodowego balsamu brzmią jak bajka z tysiąca i
co najmniej jeszcze jednej nocy. Posłuchajcie chociaż fragmentu tej
bajki: ...goździki, kora cynamonu, pąki topoli, żołędzie, liście
laurowe, jagody suszonego jałowca, nasiona dzikiej mięty, koper
(nie mylić z koperkiem!) i odrobina soków różnych jagód. Hm...
do tego spirytus, miód i trochę cierpliwości...
Suktinis proponuje się klientom w różnym natężeniu procentowym,
od 20 do 70. Ja preferuję Suktinis pięćdziesięcioprocentowy. Moc
godna zmierzenia się z legendą. No i... pięknie się pali! Gdy
płomyki przestaną się błąkać po patelni, pozostają w całej
kuchni tajemnicze aromaty. A ponieważ do uwolnienia eterycznego
bogactwa wystarczy kieliszek... dla spragnionych zostaje w butelce
jeszcze całkiem sporo. Świetny to napitek do wszelkich zimnych
wieprzowych zakąsek. I to od ogona po uszy i ryj. Dosłownie! Na
Litwie klasycznym przysmakiem są wędzone świńskie uszy. Skrojone
„w makaron” podaje się na zimno lub ciepło według upodobań.
Na gorąco – przyznam – jakby miększe. Suktinis świetnie
uzupełnia i pieczone schaby, i przerastane boczki, i dojrzałe
kindziuki. Palce lizać, popijać i wzdychać.
Sutkinis pyszny jest też jako wierny towarzysz piwa, ot kieliszeczek
dla podniesienia temperatury dyskusji choćby o tym, kto tak naprawdę
dowodził naszymi pod Grunwaldem. Możemy w kieliszku tylko moczyć
usta i spłukiwać małym jasnym, możemy nawet zatopić
(delikatnie!) napełniony kieliszek w pełnym kuflu. To kolejny trik,
tym razem barmański i w dodatku każde poślednie piwo czyni
bardziej tajemniczym. Można też w inną stronę, nalewka miodowa
oddaje też z przyjemnością ducha w grogach i herbacie.
Jeżeli zdecydujecie się na bliski kontakt z litewskim miodowym
balsamem, zalecam ostrożność. Jak sama nazwa wskazuje – suktinis
to ludowy taniec braci Litwinów – Suktinis do tańców zachęca,
ale też nogi splątać potrafi. Idiotom natomiast, którzy nie
wiedzą jak się zaprzyjaźniać ze szlachetnymi trunkami, po
Suktinisie plącze się język.
Czego Wam i sobie absolutnie nie życzę. Przecież z zaplątanymi
nogami i poplątanym językiem nijak trafić na Litwę. A ma ona
jeszcze wiele innych - miłych sercu i podniebieniu - specjałów.
Poczujecie się jak w domu. Na kapustę mówią tam... kapustas, na
herbatę… herbatas!
Dla dociekliwych badaczy nalewek miodowych pozostaje jeszcze dylemat
wyboru właściwego miodu. Osobiście preferuję w nalewkach lipowy.
Znów w kuchni do karmelizowania używam miodu gryczanego, ma lekko
orzechowy smak. Ale zapewniam, że do każdego rodzaju miodu dobrać
można odpowiednie nalewkowe dodatki. Suktinis robią na
wielokwiatowym.
WRAŻENIA: barwa bursztynowa, koniakowa; klarowność idealna;
ślad na kieliszku smugowy; gęstość konkretna; aromat mocny,
bogaty z przewagą miodu i ziół; smak złożony, ale aksamitnie
zharmonizowany, trochę słodyczy, dużo pikanterii, goryczkowa
końcówka; moc od 20 do 70%.
SERWOWANIE:
w 50-mililitrowych lub mniejszych kieliszkach, bez przesadnego
chłodzenia; po lekkim podgrzaniu (jak sake) jeszcze ciekawszy; łyk
suktinisu pasuje i do tłustych zakąsek i piwnych przekąsek,
towarzystwo deserów (np. sernika lub lodów) świetne, no i w
samotne wieczory zimowe… niezastąpiony!
PRZEMYSŁAW
OSUCHOWSKI
OBERŻYŚWIAT
©
GOZDAWA PROJEKT, Przemysław Osuchowski, Kraków 2014
W pełni zgadzam się z opinią. Suktinis jest rewelacyjny. Niestety mieszkając na południu Polski nie jestem w stanie go nigdzie kupić, a na Litwę na razie nie ma możliwości się wybrać. Gdyby ktoś wiedział gdzie można ów trunek zakupić/zamówić, proszę o kontakt :)
OdpowiedzUsuńWitam, posiadam owe trunki jako importer tego producenta w Polsce :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do kontaktu drogą e-mail : zabkipowstancow@wina-mp.pl i/oraz tel. 504-872-925 :)
Piłem Suktinisa chyba z 10 lat temu,do dzisiaj pamiętam. Polacy mówią na ten alkohol,,sukinsyn ,,.
OdpowiedzUsuńWracam z Litwy i udało mi się zakupić owy trunek, myślę że mi będzie smakował.
OdpowiedzUsuń