czwartek, 15 maja 2014

6 TOKAJ ASZU


Wina Słodkie, Tokaj Aszú



Polski konsument w dostępie do produktów kulinarnych miewał czasy lepsze i gorsze. Do Instytutu Pamięci Narodowej nie musimy się raczej zwracać, aby przypominać sobie pasztet zaopatrzeniowy czasów tzw. komuny. Aliści Instytut Pamięci Oberżyświata przyznaje, iż wino tokajskie znane było nie tylko w wiekach dawnych, ale i czasach całkiem współczesnych. Wino z Tokaju bywało nawet w czasach najtrudniejszych. Chcąc na przykład dobrać się do miodu niewiasty, można było zaprosić wybrankę do kawiarni i żaden Gomułka, Gierek, czy Jaruzelski nie byli w stanie pozbawić nas zaszczytu zamówienia półlitrowej buteleczki Tokaju Aszú. Puttony - a nie miałem wtedy pojęcia co to znaczy - były co prawda tylko 3 czyli (jak ustaliłem parę lat później) technologiczne minimum, ale panny były przez zamawiających odpowiednio dowartościowane. A kieszeń zrujnowana.
Wiele smutniejszą rujnacją kieszeni skończył się mój pierwszy pobyt w Budapeszcie. Otóż przed bodaj 26 laty w kawiarni zamawiając jedyny mi znany węgierski winny trunek – Tokaj Aszú – zastanawiałem się głównie nad objętością karafki więc z węgierskiej karty wybrałem pozycję przy której figurowała cyfra 6. Przekonany byłem, że dostanę 6 kieliszków... otrzymałem jeden, a rachunek opiewał na 60. Cóż, nauka kosztuje. I zanim do słodyczy tokajskich znów się przykleiłem, zastosowałem modną w tamtych czasach maksymę pewnego pseudofilozofa z kozią bródką „...trzeba się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć...”. Więc się uczyłem. I dowiedziałem się przy okazji, że węgierskie „aszú” czyta się „asu”, o czym lepiej pamiętać, by na Węgrzech nie wyjść na niedouczonego parweniusza z Polski
Wartość, słodycz, klasa i rzecz jasna cena Tokaju Aszú zależy oczywiście od użytych do produkcji wina puttonów (miara objętości) pokrytych pleśnią winogron. Uprawia się głównie szczep furmint, ale bywa że i żółty muskat, oremus oraz szczep szczególnie przeze mnie lubiany czyli hárslevelű (jak to wymawiać i na polszczyznę przełożyć nie mam zielonego pojęcia!). Uprawiać należy oczywiście wokół Góry Tokaj, tam gdzie Bodrog wpływa do Cisy. Późną jesienią, już po głównych winnych zbiorach, najlepsze owoce czekają sobie na pierwszy mróz, marszczą się ze starości dostojnie, pokrywają szlachetną pleśnią i dopiero w takim stanie są troskliwie ręcznie zbierane. Pleśń owa nie jest czymś zwyczajnym, zwie się botrytis cinerea i występuje tylko w okolicach Tokaju. Natomiast tajemniczy putton to ok. 25 kg i w zależności od tego ile puttonów winogron późnego zbioru trafi do 136 litrowej beczki, zależy właśnie późniejsza wartość, słodycz, klasa i cena trunku. Więc tokaj 3 puttonowy składa się mniej więcej z mieszanki pół na pół z klasycznym owocem. Ale już 6 puttonowy jest praktycznie jednoskładnikową małmazją. A bywa jeszcze wśród Tokajów Aszú wyższy stopień perwersji, myślę o Aszú Eszencii. Owoce późnego zbioru przed winifikacją się miażdży i wyciska sok, ale szanujący się tokajski winiarz zanim wykona ten radykalny krok, czeka dzień, czasem dwa, aż winne grona w wielkiej kadzi pod własnym ciężarem puszczą odrobinę soku. Z tych pierwszych kropel robi się właśnie Eszencję. Dobra i nie mała winnica wyrabia takiej Eszencii najwyżej kilkanaście litrów rocznie z hektara. Osiąga ona po co najmniej 10 latach swój minimalnie dopuszczalny do spożycia wiek i niebotyczną cenę. Trafia na stół królowej Elżbiety II oraz kilku polskich biskupów.
Eszencii w polskich sklepach raczej nie znajdziemy, ale dobry Aszú bywa. Moim faworytem jest rocznik 1993 i 1995 z winnicy Disznókő. Zawartość puttonów od 4 do 6 (3 już dawno wypite). To najlepsze roczniki od wczesnych lat sześćdziesiątych. Oczywiście ich cena też jest zabójcza i trzeba wyjątkowo kochać teściową, aby mamusię czymś takim ugościć. Dlatego chciałbym Państwu zaproponować wykorzystanie dobrego Tokaju Aszú w sposób szlachetny i zarazem godny krakowskiego centusia. Szczególnie jeżeli lubicie zupę grzybową.
W kuchni polskiej – moim skromnym zdaniem - alfą jest Maria Ochorowicz-Monatowa, a omegą Maria Disslowa. Ich przepisy na zupę z suszonych grzybów są niemal identyczne. Gotujemy włoszczyznę, cebulę i „garść suchych grzybów” (powiedzmy 10 dag, namawiam mimo ceny na prawdziwki). Odlać smak, grzyby wyłowić i drobno pokroić. Wywar zaprawić jasną zasmażką lub śmietaną z łyżką mąki. Dorzucić pokrojone prawdziwki i to prawie koniec. Można bowiem z drobno siekanych grzybów połączonych z lanym ciastem zrobić arcysmaczne grzybowe kluseczki i takie dodać do wywaru. I zbliża się chwila najważniejsza! Gdy zupa gotowa, dodajcie do garnka kieliszek słodkiego tokajskiego... Tylko już pilnujcie aby zupa się ponownie nie zagotowała. Tokaj doda tajemniczego aromatu (słodyczy, szlachetnej piwnicznej pleśni?) i „złamie” pozostałe słone smaki wywaru. A w dodatku półlitrowa butelka Aszú wystarczy na kilka takich ekstrawagancji, bo do dwulitrowego garnka wystarczy dodać 100 ml tego cuda. Pozostały w butelce trunek można wykorzystać klasycznie lub cieszyć się jego smakiem w kolejnych grzybowych fantazjach. Nie tylko od święta.
Warto też pamiętać że metoda tokajska robienia wina z późno zbieranych, pokrytych pleśnią winogron ma na całym świecie wielu naśladowców. Late harvest czyli późny zbiór zawsze wyróżnia i stawia na piedestale koncentrację słodyczy. Bywają te wina wręcz cukierkowe w smaku. Pasują genialnie i nie gorzej niż Aszú do pleśniowych serów lub słodyczy i „przyklejają” się wdzięcznie nie tylko do damskich podniebień. O czym zapewniam Panów. A skąpców namawiam by Aszú kupowali młodszych roczników (2006 był bardzo dobry) i grzecznie czekali aż nabierze powagi. Wina słodkie w odpowiednich warunkach mogą leżakować nawet dziesiątkami lat, a Eszencja setki! Smak coraz bardziej dostojny, a i inwestycja nie najgorsza. Ale kto by tyle wytrzymał?
WRAŻENIA: barwa mocnego bursztynu, wręcz koniakowa; gęstość wysoka, bo i taka koncentracja cukru; ślad na kieliszku smugowy; aromat mocny, owocowo-miodowy, pleśniowo-piwniczny; smak wybitnie skoncentrowany, jednorodny, długi – owocowy, ciut korzenny, orzechowy; słodycz olbrzymia, ale nie natarczywa.
SERWOWANIE: w smukłym kieliszku do win słodkich na wysokiej nóżce, w temperaturze 12-14 stopni, niektórzy barbarzyńcy dodają kostkę lodu (nie polecam), Aszú lubi towarzystwo deserów oraz pikantnych serów, szczególnie pleśniowych oraz wątróbki, foie gras, pasztetów z dziczyzny i orzechów.

PRZEMYSŁAW
OSUCHOWSKI
OBERŻYŚWIAT

© GOZDAWA PROJEKT, Przemysław Osuchowski, Kraków 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz